Nauka powinna wspierać gospodarkę, zarabiając na wspieraniu. Wciskanie ,,uczonym" dodatkowych złotówek niczego nie rozwiązuje. Potrzebujemy też w miastach gospodarczych transparentnych dialogów. To są rzeczywiste problemy do rozwiązywania, od przedszkola poczynając. Liberalny populizm już ćwiczyliśmy. PRL-owski biurokratyczny centralizm plus rozdawnictwo też mają krótkie nogi, podobnie jak reorganizacja oświaty. Potrzebujemy głębszych przemyśleń, ponadpartyjnych.

Posłanki Schmid typowe ple-le-ple. Czy ona to aby rozumie? Każdy zapowiada zmniejszenie administracji i liczby posłów. Tusk nawet posiedzenia rządu przeniósł do małej sali, by oszczędzać prąd. Tylko dwa!! Nawet do Brukseli poleciał kursowym samolotem, by pokazać jak należy oszczędzać. Tylko raz! Jaja.

Obniżka ZUSu dla małych firm - ludziom tam zatrudnionym gratulujemy niższych świadczeń. Obniżka podatków dla samozatrudnionych - czy tylko ja czuję obniżkę stawek dla nich? Na rękę dostaną tyle samo, ale dla zatrudniających ich spadną koszty. Dalej - problemem wdrożeń pomysłów z wyższych uczelni jest oderwanie naukowców od rzeczywistości. Model że naukowcy mają pomysł, opracowują do i idą do firm szukając miejsca na wdrożenie po prostu w 99% się nie sprawdza. O wiele lepiej działa rozwiązanie, że przychodzi firma na uczelnię i mówi jaki ma problem i w jakich ramach potrzebuje rozwiązania. Brednie o patentach pominę, bo oczywiście "światowiec" i "europejczyk" Petru z Nowoczesną nie mają pojęcia, że kwestie prawa patentowego narzuciła nam UE. Cięcia finansowe w administracji to już czysty populizm. Zwłaszcza jak wyjechano atakiem w urzędników. Fakt administracja wymaga zmian, ale wymaga zmian poprzez zmiany w prawie, uproszczenie procedur i dążenie do jak najbardziej efektywnej pracy. Bo bezmyślne cięcie kosztów zazwyczaj oznacza, że mający wpływ na dużo spraw urzędnik zatrudniony za pensję niewiele wyższą niż minimalną dużo szybciej połasi się na kopertę od petenta.