Wcale się nie dziwię środowiskom kombatantów RP, że nie podoba im się to jak w wolnej Polsce traktowani są komuniści, którzy na usługach ZSRR terroryzowali i prześladowali Polaków w celu umocnienia władzy komunistycznej.
W sprawie formalnej. O ile mnie pamięć nie myli, Gomułka o pseudonimie "Wiesław", kandydat do wyprowadzenia z polskich Powązek, używał imienia "Władysław", a nie - jak napisano w tekście - "Stanisław". Sprawa niby drobna, ale cały pomysł o przenosinach może "spalić na panewce", jeśli przyjdzie co do czego, bo zarząd Powązek nie będzie mógł z powodów prawnych wydać szczątków "Władysława", gdy w zleceniu o przenosinach będzie mowa o "Stanisławie".
Zanim uwaga, najpierw cytata z informacji wstępnej: "Ewentualna zmiana miejsca pochówku ważnych polityków PRL miałaby się odbyć z należnym osobom zmarłym honorem, zapewnia w rozmowie z "Super Expressem" Jerzy Bukowski, jeden z podpisanych pod listem. Proponuje on, by osoby wymienione w liście spoczęły w nekropoliach rodzinnych." A kto z wnioskodawców zapytał ludność okoliczną tych "nekropolii rodzinnych", czy chce szczątków osób, które tam się urodziły (choć nie wiadomo, czy to jest pewne; wszak komunistyczni dygnitarze mogli mieć fałszywe miejsca urodzenia w fałszywych dokumentach!!!)? Zanim co, warto może podjąć rozmowy z władzami F R, które mienią się spadkobiercami ZSRR, czy nie zechciałyby przyjąć szczątków byłych dygnitarzy komunistycznych, działających w PRL, jako agentów stalinowskich zasłużonych przecież dla Kraju Rad? Być może sprawy te - ich zwyczajem - chcieliby tam wykorzystać przeciw III R P, ale od czego są nasze służby dyplomatyczne i konsularne? Całą procedurę zwrotu i pogrzebu na terenie F R można by przecież ująć w odpowiednio wynegocjowanych porozumieniach.